Recenzje

„Spek­takl, w któ­rym jest teatr, jest zabawa kon­wen­cją jest też naresz­cie bez­ruch, cisza, która gra jak nie­gra­jąca trąbka Milesa Davisa, tak zapo­mniane dziś środki teatralne. Nie­do­po­wie­dze­nie, mil­cze­nie…bez­ruch, dzia­ła­nie obra­zem uło­żo­nym z akto­rów… Surrealizm, miesza się z romantyzmem tworząc romans histeryczny…No bo jak zestawić teatr absurdu sceny leczenia króla, z kosmicznym śpiewem, czy ascetyczną grą obrazem, snem…Ano tak zestawić jak to zrobił Węgorzewski”
2017.10.20
„Tytaniczną pracę w napisanie scenariusza i ubranie go w przejmujące, dramaturgiczne szaty, wykonała Magda Kupryjanowicz (…). Świetna muzyka Teoniki Rożynek jest wirującym niepokojem, tą Strzygą, która wisi cały czas nad spektaklem wwierca się w umysły bohaterów wpędzając ich w histerię, wywołując ból trzewi, tej busoli w brzuchu odpowiedzialnej za sumienie i działanie. Do tej muzyki porażająco piękny śpiew dodaje Maria Magdalena Kozłowska grająca Medyka, który po zajrzeniu do trzewi polskości uruchamia wir historii i wypuszcza ducha szaleństwa, które opanowuje rodaków”.
2017.10.20
„Dużym plusem spektaklu jest scenografia autorstwa Justyny Łagowskiej. (…) Obraz ten dopełniło wyeksponowane w spektaklu światło oraz niezwykle filmowa (czasami dość agresywna) muzyka autorstwa Roberta Piernikowskiego. Wprawiła w ruch namalowany przez scenografkę teatralny krajobraz. I porwała do tańca, z którego wyłoniła się mikrochoreografia, nadająca rytm poszczególnym scenom.”
2017.09.27
„I co? I bólu na wątpiach już dawno nie ma! Zniknął po paru minutach spektaklu, gdy nastąpiło emocjonalne, wysoce pozytywne „wciągnienie” widzów do świata z głębin króliczej nory. Okazało się przy tym, że Justyna Łagowska jest reżyserką pełną gębą i może spokojnie realizować swoje własne inscenizacje (…); że Michał Kmiecik to nie tylko twórca zaangażowany, ale i wysokiej klasy dramaturg-adaptator, że Robert Piernikowski potrafi świetnie wkomponować swą muzykę w odjazdowo-oniryczno-młodzieżową atmosferę widowiska Łagowskiej, że gnieźnieńscy aktorzy i aktorki potrafią swobodnie udźwignąć kolejną zaproponowaną im konwencję gry, rozwijając konsekwentnie swój potencjał… I że Teatr im. Fredry ma wzorcową wręcz propozycję teatralną dla młodzieży – wyczyn w Polsce prawie-że-nieprawdopodobny!”
2017.09.27
"Sztuki dla nastolatków i o nastolatkach są w polskim teatrze rzadkością. Kilka lat temu ciekawą propozycją było "Lovv" Lindberga w warszawskiej Montowni. Teraz teatr w Gnieźnie sięgnął po "Nietykalne" Burta. Sam tekst, miejscami odklejony od rzeczywistości, porusza ważne problemy okresu dojrzewania. Pięknie odnalazły się w nim dwie młodziutkie aktorki."
2017.06.20
o przedstawienie albo można w całości kupić, albo odrzucić. To dobrze, Tomasz Węgorzewski znalazł najwyraźniej własny, spójny język. W jego reżyserii „Listopad” Rzewuskiego przypomina „Tristrama Shandy’ego” Sterne’a. Ja to kupuję. Tendencyjny politycznie romans historyczny, wychwalający pod niebiosa sarmatyzm, zmienia się w Gnieźnie w spektakl o surrealistycznych mechanizmach historii – także samej narracji scenicznej.
2017.05.06
Od czasu feudalnego porządku, tworzenia sfer poddanych i panów, w systemach agrarnych, poprzez rodzący się przemysł i kapitalizm, trusty i kartele, po dzisiejsze nagromadzenie obrzydliwie wielkich fortun i skrajne ubóstwo. Wszystko to jest jednym mechanizmem urządzania świata na kształt folwarku i trwa na ziemi od setek lat. Czy rodząc się w społeczeństwie lub rodzinie bez nagromadzonego kapitału można przejść do klasy wyżej? I co to znaczy klasa wyższa? Każda osoba rodzi się z rozumem, ale nie każda ta rozum potrafi nakarmić mądrością, zarówno wśród biednych i bogatych. Dzisiaj pojawią się terminy, jak „prekariat”, „umowy śmieciowe”, które większej części społeczeństwa nasuwają pytanie „dlaczego ten świat jest tak urządzony, że mimo starań nie mogę przebić tego szklanego sufitu”? (…)
2017.03.08
Na małej scenie długi stół, wokół szafki kuchenne, wzdłuż nich na niewysokiej ścianie pozawieszano noże: małe, duże, grube cienkie, tępe, ostre. Na jednej z szafek siedzi drobna kobieca postać, z opuszczoną głową. Półmrok. Tak na gnieźnieńskiej scenie zaczyna się „Panna Julie” Augusta Strind-berga w reżyserii Filipa Gieldona, w nowym, miejscami rewelacyjnym, przekładzie Mariusza Kalinowskiego.
2017.03.08
70. lecie istnienia sceny Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie postanowił uczcić odmiennie niż wcześniejsze jubileusze – nie wystawieniem którejś z komedii patrona, ale opowieścią o nim samym – postaci tak bardzo jak tylko można osobnej w polskiej literaturze. Lecz jeśli ktoś spodziewałby się po tym przedstawieniu biograficznego panegiryku, mógłby się srodze zawieść.
2016.11.30
To niezwykle ważna sztuka. Dotyka, tematów niezwykle istotnych: wolności, kondycji artysty, Polskich i bycia artystą w Polsce. Dotyka tego, że Polska to może być uprawianie pomidorów, doglądanie ziemi, może też nią być komedia. Nie pierwsza to wprawdzie próba oderwania kurczowo trzymających się wizji mesjańskich i romantycznego woni kadzidła rodaków. Podobnie jak nie pierwsza to widownia obrotowa. Ważne jednak, że widz ma wrażenie odkrycia, każdy może mieć swoją Amerykę, tak jak każdy może mieć swoja prawdę i swoja Polskę
2016.10.08