Recenzje

"Maria Spiss we współpracy z odpowiadającą za dramaturgię Patrycją Kowańską i zespołem artystycznym zrealizowała spektakl czytelny i intrygujący, zaskakujący, ale i spójny, który mogą docenić zarówno młodzi, jak i dorośli widzowie. Opowiedziała romantyczną historię stworzoną przez Goethego, a przy okazji nienachalnie wypełniła cele edukacyjne, w fascynujący sposób ukazując kulisy teatralności. Atrakcyjny spektakl wzbogaciła historiami alternatywnymi wobec wątków powieściowego pierwowzoru, by – przełamując perspektywę wyznaczaną przez romantyczny tekst – zachęcić do refleksji na temat życia i świadomej śmierci. Cierpienia młodego Wertera bez wahania można polecić każdemu – zarówno teatralnym bywalcom, jak i osobom traktującym teatralne doświadczenie jako rzadkie, okazjonalne święto. Nawet osoby nieprzywykłe do konwencji scenicznej i czujące się wśród publiczności nieswojo podczas tego spektaklu mają szansę oswoić się z perspektywą widza i bez lęku myśleć o kolejnym teatralnym doświadczeniu". Piotr Dobrowolski, teatralny.pl
2023.03.23
"Marcin Liber precyzyjnie spaja wszystkie składowe inscenizacji, nie dając widzom oderwać wzroku od sceny, sumiennie synkretyzując sacrum i profanum, mit i realia, historię i współczesność, lirykę i groteskę, etykę i estetykę. Powstał spektakl dopełniony i wybitny, magnetyzujący widownię, immanentnie ironiczny, urokliwie elegijny, lekki w formie, ważki w treści. Mądry i uczciwy. Czy uwierzymy w tę wizję? My, potomkowie tych, o których mowa? W końcu, jak pada ze sceny, każdy idzie tam gdzie wierzy, warto zatem wejść do Fredry nawet i kilka razy, bo spektakl jest gęsty od znaczeń i tropów, nęcący, gotowy na nienasycenie uważnego widza, kuszący wielokrotną satysfakcją. Każdy przecież ma swoją historię, tego nikt nam nie zabierze..." http://www.dziennikteatralny.pl/art.../966-czyli-klatwa.html Tomasz Mlącki, Dziennik Teatralny
2023.03.22
Anna Augustynowicz w Sędziach z Teatru im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie stworzyła wizję świata bez Boga, bezkompromisowo podważając wiarę w niebiańską sprawiedliwość.
2023.03.14
"W metafizycznej opowieści o winie i karze Anna Augustynowicz zabiera nas w podróż w głąb otchłani zła pokazując bezmiar cynizmu i brak poszanowania praw moralnych. Jest to podróż tym bardziej przejmująca, że wciąż aktualna. Jej uniwersalizm nie napawa optymizmem, kiedy brak kary za winę. Anna Augustynowicz zrobiła przedstawienie, które poprzez klasyka prowadzi nas ku naszej egzystencji, w której na co dzień przeżywamy dramaty, może na mniejszą skalę, ale równie trudne. Pokazuje dramat jednostki, ale też dramat społeczności. Dylematy naszej codzienności. To misternie utkana materia, genialna w prostocie środków, przejmująca w odbiorze, zostawiająca nas z pytaniami, na które każdy sam musi sobie odpowiedzieć". Małgorzata Klimczak, Dziennik Teatralny Spektakl bierze udział w IX Konkursie na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”. www.klasykazywa.pl #klasykazywa
2023.03.08
Mateusz Michalski na.sztuki "Pierwszy polski spektakl o pornografii. I to jaki! Bezpruderyjny, wyzwolony i przyjemny. Ale nie tylko. Jakimiak i Atman, w ślad za książką Ewy Stusińskiej, przyglądają się Polsce czasów transformacji, kiedy to wykuło się nasze obecne spojrzenie na pornografię i nagość. No właśnie, oddzielenie jednego od drugiego wydaje się sednem przedstawienia. Akcja spektaklu osadzona jest w redakcji magazynu "Natura naturyzm", którego twórcy usiłują propagować ideę naturyzmu, będącego niczym innym jak afirmacją ludzkiego ciała, swobody i natury. Natura gra tu olbrzymią rolę. Ba, można powiedzieć, że to spektakl proekologiczny - jawnym opowiedzeniem się twórców po stronie natury jest uwydatnienie postrzegania ciała ludzkiego jako części świata przyrody, zerwanie z narzuconą nam przez kulturę seksualizacją nagości oraz akceptacja każdego ciała takim, jakim jest. Z tym ostatnim wiąże się zresztą kolejna wartość spektaklu, czyli wytworzenie atmosfery wspólnej akceptacji i bezpieczeństwa - widzowie mają poczuć się dobrze ze swoimi ciałami, ze swoją seksualnością i pragnieniami. Udało się to znakomicie. Roztoczeniu poczucia wspólnoty i intymności sprzyja również sam układ sceny i widowni (widzowie siedzą bardzo blisko siebie, a akcja dzieje się tuż przed nimi; czasem nawet widzowie są w nią zaangażowani). Aura nieograniczonej swobody jest także efektem pracy niezrównanej obsady - cała czwórka genialnie balansuje między perwersją, komedią i powagą w momentach dotyczących ważnych społecznie kwestii. Spektakl przybiera bowiem również formę manifestu. Tematy takie jak aborcja, homofobia i hipokryzja w orzekaniu co jest przyzwoite, a co nie, wybrzmiewają ze sceny klarownie. Wpisują się one jednak naturalnie w ten sensualny spektakl o ciele i seksualności. Nie bójcie się więc pójść na "Miłą robótkę". Znajdziecie tam przestrzeń swobody i przyjemności. I wyjdziecie z teatru czując się bardziej komfortowo w swojej skórze". https://www.instagram.com/p/Coj73J_o-4a/?igshid=YmMyMTA2M2Y=
2023.02.12
"Autor „Wyzwolenia” zbudował swój utwór na kanwie prawdziwego, opisanego w gazecie zdarzenia. Miało ono miejsce w lipcu 1899 roku we wsi Jabłonica we wschodniej Galicji. Syn żydowskiego karczmarza zabił jego służącą, podobno była to zbrodnia na tle miłosnym. Wyspiański w krótkich scenach obrazuje obyczajowe tło, stosunki rodzinne, wreszcie groteskowy sąd, kończy zaś całość skargą samotnego ojca. Chociaż „Sędziowie”, podobnie jak „Klątwa” mają konkretny adres i oparcie w prawdziwych zdarzeniach jak z kryminalnego pitavala, byli jedynym dramatem określanym przez pisarza jako tragedia. Rzecz jasna narzuca to od razu sztuce dodatkowy ciężar, stojący niejako w sprzeczności z pozornie pozbawioną wzniosłości fabułą. Klasę scenicznych „Sędziów” można sprawdzać po tym, w jakim stopniu udaje się zniwelować ów konflikt. Sprowadzić wymiar tragiczny do ziemi, odsadzić w bolesnej potoczności, ale go ocalić, a na koniec wzmocnić. Anna Augustynowicz robi w Teatrze Fredry dokładnie to. Zaczyna pracę od uważnego wgryzienia się we frazy Wyspiańskiego i potraktowania tekstu niczym muzycznej partytury. Za tym idzie nadanie przedstawieniu wyrazistego rytmu, co sprawia, że poezja sztuki nie niknie, ale zdaje się być wypowiadana prozą, zatem zyskuje dodatkową komunikatywność. Znać dogłębną pracę z aktorami, by rozumieli każde wypowiadane słowo, a przecież utwór do łatwych nie należy. Tylko tak jednak można konstruować motywacje bohaterów. Jesteśmy poza czasem, wtedy, a może dziś. W drewnianej izbie z dwiema parami drzwi, zamkniętej wielką ścianą, na której zobaczymy w zbliżeniach twarze postaci. Oblicze Samuela (Roland Nowak) przypominać będzie twarz umęczonego Chrystusa, bo jak on żydowski ojciec poniesie ofiarę. Tyle że jest Mesjaszem niższego rzędu, bo skalanym winą całego świata, niosącym ciężar zbrodni syna Natana (Dominik Rubaj). A my zderzamy się z tym bez osłonek, bowiem Augustynowicz i na stałe z nią współpracujący scenograf Marek Braun nie używają żadnych ozdobników. Wystarczą kilka taboretów i stolarski stół służący za warsztat. W surowej przestrzeni mocniej wybrzmiewać mogą emocje i tak się dzieje, choć reżyserka każe aktorom powściągać je, stronić od śladów patosu. Dlatego Samuel i Natan, Joas (Weronika Krystek) i Jewdocha (Katarzyna Lis) nie są postaciami z wysokiej tragedii, ale męczennikami codzienności, choć podobnie doświadcza ich los. Wspaniale działa zestawienie trojga niemal debiutantów Krzystek, Lis i Rubaja z Rolandem Nowakiem i resztą gnieźnieńskiego zespołu. Młodzi grają żarem swej wrażliwości, są bardzo współcześni, co jeszcze potęguje kostium (puchowa kurtka Joasa), doświadczeni aktorzy Teatru Fredry najczęściej chowają się za postaciami z „Sędziów”, dając świadectwo pokory, w której tkwi prawdziwa siła. Najwięcej jednak zależy od Samuela. Roland Nowak tworzy kreację wybitną, bo surową, realistycznie osadzoną w tragicznych wydarzeniach, wypatrującą jednak w świecie wyższego porządku. Nowak ma w sobie twardość i ból, słyszalny w głosie, raz brzmiącym z pełną mocą, a raz więdnącym w gardle. W finale chciałby chyba zapłakać, ale w jego oczach już nie ma łez, zatem nie będzie ukojenia. Anna Augustynowicz w swych przedstawieniach zadaje pytania, ale nie udziela odpowiedzi. W „Sędziach” z Teatru Fredry pyta więc, czy możliwa jest dziś tragedia. Mam też pewność, że nigdy wcześniej nie była tak blisko Tadeusza Kantora. W Gnieźnie postaci z „Sędziów” wchodzą na scenę tak, jak robiły to ludzkie widma w „Umarłej klasie”. Rytuał się powtarza." Spektakl bierze udział w IX Konkursie na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”. #klasykazywa www.klasykazywa.pl JacekWakar.pl
2023.02.10
„Tragedia karczemna”, jak określano pierwotnie Sędziów, stała się dla Augustynowicz nie tylko przyczynkiem do uwypuklenia odwiecznego antagonizmu między prawem boskim a przyzwoleniem na zło wpisanym w naturę człowieka, ale także pretekstem, by ukazać winę tragiczną, przechodzącą z ojców na dzieci. W ich los – niczym grzech pierworodny – wpisana jest katastrofa, niezależnie czy przejmą ojcowski „gen zła”, czy go odrzucą. Niewinność nie chroni tu ani przed jarzmem kary, ani przed brzemieniem pamięci. Znakomite, boleśnie precyzyjne gnieźnieńskie przedstawienie nie tylko to unaocznia, ale – przez osadzenie widzów w roli sędziów – nie pozwala im na komfort biernego uczestnictwa. Sądzimy i nas sądzą. Sąd ostateczny trwa" Wojciech Kieler Teatrologia.info Spektakl bierze udział w IX Konkursie na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”. www.klasykazywa.pl
2023.02.09
Adaptacja klasycznego dramatu to mroczna opowieść o prawie, religii, kłamstwie i zbrodni. W konstrukcji scen, w rodzaju ruchu, w sposobie podawania tekstu, w skromnej, czarno-białej scenografii i kostiumach, wyraźnie widać specyficzny idiom Anny Augustynowicz, rozpięty między tradycją i specyficznie pojmowaną nowoczesnością. Najmocniejszy moment tego krótkiego spektaklu to poruszający końcowy monolog Rolanda Nowaka, ale ciężar spoczywa na barkach debiutującej aktorskiej trójki, która unosi go z wielkim powodzeniem i klasą.
2023.01.21