Recenzje

"Spektakl duetu Janiczak-Rubin to nie tylko opowieść o losach jednej z wielu. Stanowi on też traktat o odwróceniu wzroku. Gdzie, domownicy starali się nie zauważać powiększającego się brzucha Zosi, żeby tylko nie musieć się zaangażować. Jest to najwygodniejsze podejście, które i dziś nie jest obce wielu osobom. To zachowanie sprawiło, że niejedna kobieta, żyjąca w Polsce sprzed wojny musiała sobie sama radzić z niechciana ciąża. Jakże historia zatoczyła fatalne koło, gdzie i dziś aborcja jest zakazana i te z kobiet, których nie stać na zagraniczny wyjazd dokonują niebezpiecznej próby zakończenia ciąży w niesprzyjających warunkach. W końcu państwo odwraca oczy od matek samotnie wychowujących dzieci, czy rodziców dzieci z niepełnosprawnością…". Paweł Kluszczyński I jestem spełniony
2022.10.25
„Okazuje się, że tekst sprzed ponad 250 lat i w dodatku z epoki niekoniecznie dziś bliskiej, może być prawdziwy jak całe spektrum ludzkich uczuć i przeżyć. Wystarczy tylko wyjść poza utarty schemat, a także dopisać… współczesną część, która z pewnością poruszy wielu dzisiejszych odbiorców” .
2022.10.08
„Miła robótka” to spektakl o pozytywnym traktowaniu ludzkiego ciała i płynących z niego przyjemności, zrozumieniu dla odmienności i o wolności słowa. Na scenie, podobnie jak w tekście Stusińskiej (dodajmy: mimo jego podtytułu – „Polskie świerszczyki, harlekiny i porno z satelity”), nie dominuje wcale przaśna rozwiązłość, kalejdoskopowy przegląd smaków, smaczków i zniesmaczeń, relacje z pola walki ideologicznej czy testy na seksualną (nad)pobudliwość widowni. Zamiast łatwego podniecania czy prowokowania publiczności szybko zmieniające się, pozornie niezobowiązujące sceny przedstawienia sugerują, że jego realizatorzy podjęli się odpowiedzenia na poważne i w gruncie rzeczy nieoczywiste pytanie, dlaczego Polska nie wybrała skandynawskiej drogi akceptacji dla seksualnej i płciowej różnorodności swoich obywateli oraz otwartości na ich cielesne potrzeby. Mateusz Atman i Agnieszka Jakimiak, współautorzy scenariusza, trafnie odczytali intencje inspirującej ich reportażystki, nie ograniczając się do odtwarzania kadrów z przeszłości, tylko krytycznie przyglądając się współczesności przez ich pryzmat”.
2022.10.08
Marta Zdanowska w Dwutygodnik pisze: " Agnieszka Jakimiak (…) tworzy opowieść o wielkiej wolności i ekspresji, jaką może dać erotyka, o ile sobie na to pozwolimy. „Golas to wolność” – mówi jej bohaterka, siedząc naga na widowni teatralnej i patrząc na nas, widzów, którzy nagle stajemy się obiektem spojrzenia, bo odwróciły się role. I może właśnie tak jest lepiej? „Miła robótka” to spektakl, który napełnia widza wolnością jak balon z helem. Tylko wzlatywać".
2022.10.02
Kiedy aktorzy i aktorki zaczynają się rozbierać, gaśnie światło. Sensualnie poruszają się, to rozpinając fragment bluzki, to zdejmując spodnie. Testują, na ile erotyczna jest sama sytuacja zderzenia spojrzenia widza i oczekiwania, które wiąże się z tym patrzeniem, z rzeczywistą sprawczością aktorów na scenie. Anna Pajęcka o spektaklu "Miła robótka" - prapremiera Festiwalu Łódź Czterech Kultur i Teatru Fredry w Gnieźnie w Teatrze Nowym im. Kazimierza Dejmka w Łodzi.
2022.09.27
Aneta Kyzioł w Polityka recenzuje prapremierę „Miłej robótki” w reżyserii Agnieszki Jakimiak. Scenariusz (inspirowany książką Ewy Stusińskiej „Miła robótka. Polskie świerszczyki, harlekiny i porno z satelity”). Prapremiera odbyła się na Festiwalu Łódź Czterech Kultur. Zapraszamy do lektury ? PREMIERA „Miłej robótki ” już 7 października w piątek o godzinie 19.00. Kolejne spektakle zagramy 8 i 9 października.
2022.09.21
Aleksander Karwowski w dzisiejszych Przemiany na Szlaku Piastowskim pisze: " Czy Werter ze swoim cierpieniem był tylko literacką postacią sprzed blisko 250 lat? Czy dziś "werteryzm" -jak byśmy mogli jego rozterki nazwać, jest zasiany w ludzkim bycie i czy jest w końcu zjawiskiem, które sieje spustoszenie w naszych życiach? "Cierpienia młodego Wertera" okazują się kluczem do drzwi, które skrywają głębsze rozterki, dramaty i pytania. Teatr Fredry znowu pyta o kondycję człowieka współczesnego, mówiąc "sprawdzam" klasykom literatury". Zachęcamy do lektury!
2022.09.20
Ile razy byłeś w swoim życiu Werterem? Czułeś nieposkromioną ekscytację, by potem stwierdzić, że nic nie przygnębia Cię tak bardzo i ciągnie w ciemną otchłań, jak Twój stan? Odbijałeś się jednak od dna, bo coś kazało Ci pokonać te trudności. Co jednak z tymi, którym tych sił po prostu w pewnym momencie zabrakło? Bo gdy już wiesz, że słodkie niczym cukierki obietnice się nie spełnią, dławisz się twardym karmelkiem szarej rzeczywistości… O czym jest spektakl „Cierpienia młodego Wertera” Teatru im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie trudno napisać wprost i jednoznacznie. Bo historię Wertera każdy w swoim życiu pozna. Albo za sprawą obowiązku szkolnego, albo (często o tym nie wiedząc, jak twierdzą twórcy teatru i sam J. W. Goethe) każdy z nas choć raz był lub będzie Werterem. Gdyby miała to być tylko czysta informacja prasowa, sprawozdanie z teatralnej premiery, to moglibyśmy napisać tak – reżyserka Maria Spiss pięknie „wykłada” nam na scenie dzieło Goethego, Łukasz Błażejewski ponownie ubiera aktorów w niesamowite kostiumy i osadza ich losy w oszałamiającej i niezwykle dobrze oświetlonej scenografii, a aktorzy gnieźnieńskiego teatru po raz kolejny udowadniają na scenie, że teatr jest sztuką – sztuką słowa, ale też dobrze odegranego ruchu scenicznego. Na scenie debiutuje Szymon Wróblewski (i ten debiut wróży bardzo dobrze), a towarzyszą mu Martyna Rozwadowska, Joanna Żurawska, Martyna Dyląg (gościnnie), Maciej Hanczewski, Maciej Hązła i Wojciech Siedlecki. I to naprawdę dobry teatr, bo mamy coś jeszcze oprócz adaptacji romantycznej historii głównego bohatera … Coś, co kazałoby samemu Goethemu stanąć na chwilę w cieniu i przyjrzeć się swoim bohaterom w nieco innych, bardziej współczesnych realiach. To autorski tekst Patrycji Kowańskiej, pt. „Werther’s (nie)Original”. Wspomnienie ostatniej sceny spektaklu to pięć kulowych lamp i pięcioro bohaterów uwikłanych w temat tej odmiany śmierci, jaką jest samobójstwo. Narratorzy – Wilhelm i doktor Albert to głosy łączące dwie rożne historie w jedną szpitalną całość. I dla tej sceny warto odwiedzić Teatr Fredry w Gnieźnie. Dla pozostałych również, ale ta zdaje się odcisnąć największe piętno i ta rezonuje jeszcze długo po wyjściu ze spektaklu. No bo czy tylko młody (Werter) cierpi i tylko młodego stać na akt desperacji i próbę odebrania sobie życia? Przecież to starsi pokazują nam świat, otwierają drzwi, poznają nas ze słodkim smakiem i chronią przed goryczą codzienności. Dbają o nas, troszczą się o nasze bezpieczeństwo, ratują, gdy zaczynamy się dławić cukierkiem… A co, gdy cierpi niemłody już Werter? Warto sprawdzić to w nowym sezonie artystycznym , który rozpoczął właśnie gnieźnieński teatr!
2022.09.16
"To było bardzo odświeżające przeżycie. Mówić o erotyce, seksualności , pornografii bez patosu, którym obrosły. Seksualność nie jest tematem tabu. Jest naszą codziennością. A wypieranie tego jest prawdziwą patologią". Klaudia Wojciechowska Przerwa na kawe.
2022.09.13