Recenzje

Reżyser Piotr Ratajczak, dramaturżka Maria Marcinkiewicz-Górna oraz cały zespół realizujący gnieźnieńską Ferdydurke podeszli do „lekturowego obowiązku” twórczo i odważnie. Zadaniom edukacyjnym, owszem, stało się zadość, zaś przydany do polonistycznej obligatoryjności spory i niebanalny „bonus artystyczny” dał widzom wiele niekłamanej przyjemności, która objawiła się między innymi bardzo długimi, burzliwymi oklaskami po premierowej prezentacji spektaklu. (Oczywiście wiem, że mowa tu na razie o widzach premierowo-wyjątkowych, ale jestem pewien, że ci licealni też to polubią.)
2018.11.05
Nie mam zamiaru opowiadać całego spektaklu scena po scenie, choć gnieźnieńskie Poskromienie złośnicy jest niewątpliwie tego warte. No, ale skoro wszystko i tak jest sfilmowane, „zmetakomentowane”, a poza tym w jakiejś części z pewnością improwizowane, to wybrałem pewien interpretacyjny trop, który pozwoli mi ograniczyć długość recenzji. Chodzi o nawiązujące do teorii genderowych rozbijanie kolejnych stereotypów związanych z płcią – motyw po motywie, niemal w każdym z misternie poukładanych fragmentów-puzzli tej „kreacji zbiorowej”. Choć nie do końca konsekwentnie, o czym w swoim czasie opowiem.
2018.08.30
Teatr Fredry w Gnieźnie w 2018 roku po raz pierwszy realizuje działania dla dzieci najnajmłodszych. Przecierając szlaki, edukuje i oswaja. Przede wszystkim komunikuje się z rodzicami i opiekunami, rozmawia, odpowiada na potrzeby. Świadomie nie skupia się na działaniach czysto promocyjnych (“marketingowych”). Nie dlatego, że nie ma potrzeby promowania działań dla najnajów. Ale dlatego, że marketing nie jest wystarczająco skuteczny w sytuacji, kiedy hasło “spektakl najnajowy” większości osób nic nie mówi… Działając w określonych warunkach Teatr w Gnieźnie wypracował adekwatne formy docierania do osób dorosłych opiekujących się najmłodszymi dziećmi.
2018.05.09
"PRIV" porusza niezwykle ważny temat prywatności, kreowania tożsamości w social mediach i stawia pytania o granice tego, co produkuje się dziś na pokaz. Jednocześnie pozwala podjąć próbę doświadczenia teatru w inny sposób – poza utartymi schematami, odchodząc od oczekiwania historii mających początek, środek i zakończenie, bawiąc się skojarzeniami, czerpiąc przyjemność z obserwacji ruchu, ciała w teatralnej przestrzeni, śmiejąc się z zabawnych epizodów związanych z losami "sześciu próbujących się do siebie zbliżyć wrażliwości, manifestujących się na poziomie języka, choreografii i obrazu"
2018.04.25
Teatr rozkręca jednak absurd do tak kosmicznych rozmiarów, że niepodobna utrzymać powagę. Chichot ogarnia całą już salę gnieźnieńskiego Teatru im. Fredry, gdy Herr Hans z butnie teutońską miną (świetny Michał Opaliński) żali się, że zbudowane ze znaną niemiecką solidnością i precyzją fabryki śmierci Polacy potrafili przechwycić i rozpropagować w świecie jako polskie obozy koncentracyjne. Ale i to wybaczyliśmy - dodaje - choć nie przyszło to łatwo. Notabene ten dotkliwy żart świadczy dowodnie, że oglądamy wersję "Szajby" poprawioną i zaktualizowaną. Gdyby było inaczej, gdyby to było już w starym tekście, Małgorzata Sikorska-Miszczuk mogłaby spokojnie otworzyć wiarygodny gabinet przepowiadania przyszłości i kasować na tym duże pieniądze.
2018.04.25
W „Priv” Iza Szostak zawarła wszystko to, co dotyka bohaterów, którzy tęsknią do bliskości, chcieliby się podotykać, poocierać, poczuć siebie, pobyć ze sobą, ale się boją.
2018.04.11
Szajba. To słowo według Małgorzaty Sikorskiej – Miszczuk najtrafniej oddaje charakter funkcjonowania Polaków. W naszym kraju każde spotkanie rodzinne, każde poranne wysłuchanie wiadomości pokazuje, jak daleko fruniemy, jaki potężne moce w nas buzują. To prawda, każdy ma swoją szajbę… co często uniemożliwia zbudowanie przestrzeni na kompromis, na rozmowę, na wspólną wizję.
2018.04.02
Dla Teatru Fredry to duże wydarzenie, nowe niezbadane tutaj pole teatralnego wyrazu, stąd podejście do młodych widzów odbywa się bardzo profesjonalnie z dużym wyczuciem. Wykorzystano reżyserskie zdolności i doświadczenie w tworzeniu teatru małego widza, które prezentują Beata Bąblińska i Monika Kabacińska z obchodzącego już 10. urodziny Teatru Atofri. Jak zauważa B. Bąblińska, całe wydarzenie i poznanie sztuki ma się odbyć przez uruchomienie zmysłów dziecka.
2018.02.22
Wydawać by się mogło, iż taki misz-masz to czysta zabawa formami, lecz stworzyć taki sceniczny galimatias, który równocześnie jest spójną, logiczną, chwilami komiczną w swoich paradoksach i absurdalności, chwilami prawdziwie przejmującą opowieścią to naprawdę duża sztuka. Wymaga ona i od autorki, i od reżysera, i od aktorów bardzo świadomego posługiwania się konwencjami poszczególnych gatunków, swobodnego przechodzenia między nimi a także wyczucia proporcji, by żaden z nich nie zdominował spektaklu. Wszystko to udało się całej ekipie realizatorów znakomicie - to "szajbnięte" przedstawienie posiada niezwykłą precyzję, dzięki której można sobie pozwolić na sceniczne szaleństwa
2018.01.28
W spektaklu Marcina Libera powaga niweluje komizm, a fikcjonalność – autentyzm wielu wątków. W ten sposób osłabiona zostaje zarówno wymowa komediowa, jak i refleksyjna, tragiczna aktualność przedstawienia.
2018.01.27