Recenzje

"Autor „Wyzwolenia” zbudował swój utwór na kanwie prawdziwego, opisanego w gazecie zdarzenia. Miało ono miejsce w lipcu 1899 roku we wsi Jabłonica we wschodniej Galicji. Syn żydowskiego karczmarza zabił jego służącą, podobno była to zbrodnia na tle miłosnym. Wyspiański w krótkich scenach obrazuje obyczajowe tło, stosunki rodzinne, wreszcie groteskowy sąd, kończy zaś całość skargą samotnego ojca. Chociaż „Sędziowie”, podobnie jak „Klątwa” mają konkretny adres i oparcie w prawdziwych zdarzeniach jak z kryminalnego pitavala, byli jedynym dramatem określanym przez pisarza jako tragedia. Rzecz jasna narzuca to od razu sztuce dodatkowy ciężar, stojący niejako w sprzeczności z pozornie pozbawioną wzniosłości fabułą. Klasę scenicznych „Sędziów” można sprawdzać po tym, w jakim stopniu udaje się zniwelować ów konflikt. Sprowadzić wymiar tragiczny do ziemi, odsadzić w bolesnej potoczności, ale go ocalić, a na koniec wzmocnić. Anna Augustynowicz robi w Teatrze Fredry dokładnie to. Zaczyna pracę od uważnego wgryzienia się we frazy Wyspiańskiego i potraktowania tekstu niczym muzycznej partytury. Za tym idzie nadanie przedstawieniu wyrazistego rytmu, co sprawia, że poezja sztuki nie niknie, ale zdaje się być wypowiadana prozą, zatem zyskuje dodatkową komunikatywność. Znać dogłębną pracę z aktorami, by rozumieli każde wypowiadane słowo, a przecież utwór do łatwych nie należy. Tylko tak jednak można konstruować motywacje bohaterów. Jesteśmy poza czasem, wtedy, a może dziś. W drewnianej izbie z dwiema parami drzwi, zamkniętej wielką ścianą, na której zobaczymy w zbliżeniach twarze postaci. Oblicze Samuela (Roland Nowak) przypominać będzie twarz umęczonego Chrystusa, bo jak on żydowski ojciec poniesie ofiarę. Tyle że jest Mesjaszem niższego rzędu, bo skalanym winą całego świata, niosącym ciężar zbrodni syna Natana (Dominik Rubaj). A my zderzamy się z tym bez osłonek, bowiem Augustynowicz i na stałe z nią współpracujący scenograf Marek Braun nie używają żadnych ozdobników. Wystarczą kilka taboretów i stolarski stół służący za warsztat. W surowej przestrzeni mocniej wybrzmiewać mogą emocje i tak się dzieje, choć reżyserka każe aktorom powściągać je, stronić od śladów patosu. Dlatego Samuel i Natan, Joas (Weronika Krystek) i Jewdocha (Katarzyna Lis) nie są postaciami z wysokiej tragedii, ale męczennikami codzienności, choć podobnie doświadcza ich los. Wspaniale działa zestawienie trojga niemal debiutantów Krzystek, Lis i Rubaja z Rolandem Nowakiem i resztą gnieźnieńskiego zespołu. Młodzi grają żarem swej wrażliwości, są bardzo współcześni, co jeszcze potęguje kostium (puchowa kurtka Joasa), doświadczeni aktorzy Teatru Fredry najczęściej chowają się za postaciami z „Sędziów”, dając świadectwo pokory, w której tkwi prawdziwa siła. Najwięcej jednak zależy od Samuela. Roland Nowak tworzy kreację wybitną, bo surową, realistycznie osadzoną w tragicznych wydarzeniach, wypatrującą jednak w świecie wyższego porządku. Nowak ma w sobie twardość i ból, słyszalny w głosie, raz brzmiącym z pełną mocą, a raz więdnącym w gardle. W finale chciałby chyba zapłakać, ale w jego oczach już nie ma łez, zatem nie będzie ukojenia. Anna Augustynowicz w swych przedstawieniach zadaje pytania, ale nie udziela odpowiedzi. W „Sędziach” z Teatru Fredry pyta więc, czy możliwa jest dziś tragedia. Mam też pewność, że nigdy wcześniej nie była tak blisko Tadeusza Kantora. W Gnieźnie postaci z „Sędziów” wchodzą na scenę tak, jak robiły to ludzkie widma w „Umarłej klasie”. Rytuał się powtarza." Spektakl bierze udział w IX Konkursie na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”. #klasykazywa www.klasykazywa.pl JacekWakar.pl
2023.02.10
„Tragedia karczemna”, jak określano pierwotnie Sędziów, stała się dla Augustynowicz nie tylko przyczynkiem do uwypuklenia odwiecznego antagonizmu między prawem boskim a przyzwoleniem na zło wpisanym w naturę człowieka, ale także pretekstem, by ukazać winę tragiczną, przechodzącą z ojców na dzieci. W ich los – niczym grzech pierworodny – wpisana jest katastrofa, niezależnie czy przejmą ojcowski „gen zła”, czy go odrzucą. Niewinność nie chroni tu ani przed jarzmem kary, ani przed brzemieniem pamięci. Znakomite, boleśnie precyzyjne gnieźnieńskie przedstawienie nie tylko to unaocznia, ale – przez osadzenie widzów w roli sędziów – nie pozwala im na komfort biernego uczestnictwa. Sądzimy i nas sądzą. Sąd ostateczny trwa" Wojciech Kieler Teatrologia.info Spektakl bierze udział w IX Konkursie na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”. www.klasykazywa.pl
2023.02.09
Adaptacja klasycznego dramatu to mroczna opowieść o prawie, religii, kłamstwie i zbrodni. W konstrukcji scen, w rodzaju ruchu, w sposobie podawania tekstu, w skromnej, czarno-białej scenografii i kostiumach, wyraźnie widać specyficzny idiom Anny Augustynowicz, rozpięty między tradycją i specyficznie pojmowaną nowoczesnością. Najmocniejszy moment tego krótkiego spektaklu to poruszający końcowy monolog Rolanda Nowaka, ale ciężar spoczywa na barkach debiutującej aktorskiej trójki, która unosi go z wielkim powodzeniem i klasą.
2023.01.21
Kwartet aktorski ze spektaklu „Miła robótka” Agnieszki Jakimiak – Kamila Banasiak, Zuzanna Czerniejewska-Stube, Paweł Dobek i Michał Karczewski to czwórka aktorów młodego pokolenia, która w przywołanej sztuce pokazała pełnię swoich scenicznych możliwości, czyli głównie talentu i odwagi. Bo żeby zagrać erotycznie, a nie wulgarnie, zabawnie, ale nie rubasznie czy w końcu zrzucając w dużej części ubrania nie pozostać nagim w swej ekspresji – to prawdziwa sztuka! I choć na udany spektakl ma wpływ tak naprawdę cały zespół przy nim pracujący z reżyserką Agnieszką Jakimiak na czele, to jednak aktorzy stanowią tu pewną wizytówkę. Poza tym to osoby, które zdają się lubić swoją pracę i nie zadzierają wysoko głowy, więc to już połowa sukcesu. Natomiast druga to zaangażowanie i świeże spojrzenie na wszelkie wyzwania, skądinąd sympatycznych młodych artystów. Jeśli tak dalej pójdzie, to Kamili, Zuzannie, Pawłowi i Michałowi wróżę wiele teatralnych i nie tylko sukcesów!
2023.01.17
„Jest to pewnikiem, że tylko miłość do Teatru czyni człowieka potrzebnym na świecie. Czuję, że Aleksandria to piękne miejsce, tym bardziej, że nie będę przychodził tam codziennie. Przekonałem się przy tej sposobności, że autorka nie zepsuła tego dzieła, zmieniła opowieść, bo starała się uczynić ją bardziej poetyczną i kompletniejszą na teraz. Pierwsze wrażenie wżarło się jednak tak silnie w mą duszę, nie da się tego wymazać i usunąć. Gorące umiłowanie Melpomeny, wypełniające po brzegi serce moje, przenikające mnie taką rozkoszą, sprawił że świat otaczający wydawał mi się rajem. I nie jest aż taką dzisiaj udręką jak w nocy, prześladowczym demonem, kroczącym za mną wszędzie, gdzie stąpię. To miejsce leczy. To sanatorium. Jego adres Ci podaję: ul. Mickiewicza 9, 62-200 Gniezno. Pytaj tam o Marię, Patrycję, Łukasza, Sławomira, Karolinę, Macieja, Szymona, Martynę, Macieja, Joannę, Wojciecha, Martynę, Macieja i Ewę. Oni Cię przygarną. Otoczą opieką. Tam jesień i zima niestraszne”. O „Cierpieniach młodego Wertera” wg powieści Johanna Wolfganga Goethego w reżyserii Marii Spiss pisze Zbyszek Dramat.
2023.01.17
„Miła robótka” w reż. Agnieszki Jakimiak w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie w koprodukcji z Festiwalem Czterech Kultur w Łodzi. Agnieszka Jakimiak z Mateuszem Atmanem stworzyła w Gnieźnie spektakl na wskroś afirmacyjny, do tego proekologiczny, który swoją inteligencją i dowcipem wyzwala w widzach bardzo pozytywne emocje i wspólnotową energię, uderza w tych, którzy roszczą sobie prawa do bycia stróżami i strażnikami moralności, jednocześnie unikając jakiejkolwiek wulgarności czy nonszalancji zachęca do tego, by pokochać i zaakceptować swoje ciało i zaserwować sobie powrót do natury, wyzwolić takie pragnienia człowieka, by żyć inaczej i lepiej.
2023.01.06
„Błyskotliwy humor Jakimiak i Atmana oraz zachęcająco pluszowa atmosfera softerotyzmu sprawia, że widzki i widzowie z łatwością wchodzą w konstruowany przez artystów w Gnieźnie świat. Grany od października tytuł stał się repertuarowym hitem, a pojawiająca się na spektaklach publiczność chętnie wchodzi w interakcję z aktorkami i aktorami, np. w scenie odczytywania na głos fragmentów listów czytelników do Ylvy – popularnej w latach dziewięćdziesiątych szwedzkiej seks-edukatorki z magazynów erotycznych. Bezpiecznie ukryci za cudzymi, nieco komicznymi, choć jednocześnie rozczulającymi wyznaniami i pytaniami, tworzymy z ich autorkami i autorami wspólnotę doświadczenia. Niepornograficzna perwersyjność zbliżenia w spektaklu Jakimiak polega na zbliżeniu do człowieka i oddaniu mu tego, co ludzkie w komfortowej i afirmatywnej atmosferze”. Pisze Magdalena Rewerenda, członkini Komisji Artystycznej 29. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Spektakl bierze udział w 29. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Ogólnopolski Konkurs na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej ma na celu nagradzanie najciekawszych poszukiwań repertuarowych w polskim teatrze, wspomaganie rodzimej dramaturgii w jej scenicznych realizacjach oraz popularyzację polskiego dramatu współczesnego. Konkurs organizowany jest przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie. W I etapie Konkursu spektakle ocenia Komisja Artystyczna w składzie: Jacek Sieradzki (przewodniczący), Dominik Gac, Andrzej Lis, Julia Lizurek, Wiesław Kowalski, Magdalena Rewerenda, Agata Tomasiewicz. http://www.sztukawspolczesna.org
2022.12.20